środa, 12 grudnia 2007

Horoskopy i astrologia

Jestem zodiakalnym rakiem, i mimo że nie czytam nigdy horoskopów, to jednak postanowiłem chociaż raz sprawdzić, co jeszcze spotka mnie w tym tygodniu….
Horoskop ów reklamowany jest jako jeden z najpewniejszych, pomyślałem więc, że dowiem się z niego co mam robić a czego mam nie robić w nadchodzących dniach….
Co jednak w nim znalazłem? Otóż dowiedziałem się, że „od piątku przyjdzie czas na odpoczynek” , że „ sen, sen, sen – to najlepsza rada na moje dolegliwości” oraz że mam „ trzymać tak dalej „ .
No cóż, w piątki „przeważnie” rozpoczyna się weekend czyli okres zintensyfikowanego wypoczynku a sen jest rzeczywiście dobry na wszystko, chyba że nie mamy zbyt dużo czasu na spanie….
Myślę że nie muszę się dalej rozwodzić nad idiotyzmem tych „dobrych porad” zwanych powszechnie horoskopami, wypadało by się jednak zatrzymać chwilę nad idiotyzmem czytelników tychże horoskopów.
Dlatego też, każdemu kto wierzy że :

- istnieje związek między położeniem planet i gwiazd na niebie a ludzkim życiem

Proponuję wykonanie następującego eksperymentu myślowego:
Wyobraźmy sobie dwóch braci bliźniaków . Obydwaj urodzili się w tym samym roku, w tym samym miesiącu, w tym samym dniu i (praktycznie) o tej samej godzinie.
Jeżeli zatem wiara w horoskopy oraz przewidywania astrologów nie są bezpodstawne, wówczas powinniśmy mieć do czynienia z podobnymi, jeśli nie identycznymi życiorysami obydwu braci. Każdy bowiem z nich, od chwili urodzenia poddany był takiemu samemu układowi gwiazd i planet….
Nie trzeba jednak nikomu udowadniać, że losy bliźniąt i to zarówno dwu, jak i jednojajowych bywają znacznie różne. Oto jeden bliźniak ginie w wypadku, inny wygrywa na loterii, jeden zostaje prezydentem, a drugi zostaje premierem….
Ten prosty przykład powinien nam uzmysłowić, że sama idea horoskopu jest czymś idiotycznym!
A zatem jeżeli następnym razem będziemy sięgać po horoskop, zastanówmy się czasem jaki może mieć wpływ np. ruch Marsa na nasze życie. Nauka wyraźnie wskazuje, że jedyne oddziaływanie jakie mogą wywierać na nas planety, to oddziaływanie grawitacyjne. Lecz o ile masa (więc także siła przyciągania) Marsa jest bardzo duża w porównaniu z np. Kościołem Mariackim, to jednak Kościół Mariacki jest znacznie bliżej i jego oddziaływanie grawitacyjne jest znacznie silniejsze.
A zatem pozostaje mi życzyć wszystkim, którzy nie pokładają wiary w horoskopach aby postępowali zgodnie ze wskazaniami cytowanego przeze mnie horoskopu i „ Trzymali tak dalej” !

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

"jeden zostaje prezydentem, a drugi zostaje premierem" Uczciwe dobrałeś przykład, ale niezbyt szczęśliwie dla Twojego eksperymentu myślowego…;-)

No a co myślisz o tzw. rolnictwie biodynamicznym?

pomyślmy... pisze...

wręcz przeciwnie! wiemy przecież, że jeden nadal jest prezydentem, a drugi już nie jest premierem....
Co zaś się tyczy rolnictwa biodynamicznego, to nie muszę przyznać, że nie miałem jeszcze z nim bliżej do czynienia. Wiem że uwzględnia ono "aktywność" planet co jest rzeczjasna nonsensem. Rolnicy biodynamiczni stosują także różne preparaty homeopatyczne które, jeśli rzeczywiście są homeopatyczne- nie wywierają na nic wpływu. Jest to zatem rolnictwo przede wszystkim ekologiczne, a skoro hoduje się rośliny bez nawozów sztucznych- to i plony są mniejsze- a wobec tego i zysk powinien być mniejszy. Jednakże zysk może być całkiem spory gdy na półce obok zwykłej marchewki, leży o wiele droższa marchewka biodynamiczna.....

Anonimowy pisze...

Waham się, czy powinnam Ci przeszkadzać, w końcu mamy piątek i przyszedł Twój czas na odpoczynek…:)
W profilu podajesz takie informacje • Znak zodiaku: Rak
• Rok zodiakalny: Dzik. Jak na taki Piękny Umysł, to bardzo jesteś niekonsekwentny. ;-)

Anonimowy pisze...

Rolnictwo biodynamiczne na Zachodzie, a w szczególności w Niemczech, to niemal religia!
Ale najdziwniejsze jest to, że podporządkowując swoje prace w polu i ogrodzie, kalendarzowi biodynamicznemu ( czyli domniemanemu wpływowi planet) osiągają naprawdę fantastyczne efekty! ( nie tylko plony są większe i dorodniejsze, ale dużo lepiej się przechowują) Czerpią z mocy Złego? ;-)
Jeśli zaś chodzi o aspekt ekonomiczny to tak jak wszędzie, zapomnij o wolnym rynku: certyfikaty, atesty, licencje…