poniedziałek, 9 czerwca 2008

Święty Maciej, przypadek i teoria ewolucji....

Święty Maciej, nazywany także dość często "trzynastym apostołem" był autentycznym naśladowcą Chrystusa. Dał temu wyraz, poprzez liczne misje w Judei, Etiopii, i w Azji Mniejszej oraz poprzez (prawdopodobną) śmierć męczeńską, którą miał ponieść w Jerozolimie (został ukamienowany i ścięty toporem). Naoczny świadek działalności i męczeńskiej śmierci świętego Macieja, bez zająknięcia stwierdziłby, że Bóg powołał Macieja do czynienia wielkich rzeczy. Również i my- współcześnie, widząc tak wspaniałą postawę tego świętego, intuicyjnie niemal dochodzimy do wniosku, że musiał być on prowadzony niewidzialną, Boską ręką.
Jak jednak wyglądała jego "boża ścieżka"?

Otóż, w Dziejach Apostolskich natrafiamy na fragment, kiedy to jedenastu apostołów, chcąc wypełnić lukę powstałą po samobójczej śmierci Judasza - rzucają losy o to, kto ma być jego zastępcą. Los pada na Macieja.
A zatem Pan Bóg, realizując swoją wolę posługuje się (ślepym, bezmyślnym, nieprzewidywalnym) losem. Tak się jednak składa, że jeżeli potraktujemy Boga, jako Pana przypadków - wówczas cała ta historia kompletnie nie powinna nas dziwić.

Zarzuca się często, że nie istnieje możliwość pogodzenia teorii ewolucji, będącej procesem ślepym i nieprzewidywalnym, z wiarą w Boga osobiście działającego w świecie. Ewolucja jednak polega na kumulacji pewnych przypadkowych zdarzeń, zdarzeń tak samo przypadkowych jak wybór świętego Macieja .

Od wyniku losowania, uzależniony był wybór świętego Macieja. Co więcej, apostołowie byli święcie przekonani, że wybór ten jest realizacją woli Bożej. Bóg zatem może (potrafi) posłużyć się przypadkiem tak samo jak my posługujemy się łopatą czy śrubokrętem. Nie ograniczajmy Go zatem mówiąc, że nie mógłby działać poprzez ewolucję....

piątek, 6 czerwca 2008

W sprawie księdza Hellera......

Na bardzo ciekawy fakt zwrócił uwagę jeden z czytelników miesięcznika "Wiedza i życie". Zauważył on bowiem, iż rozliczne gratulacje składane na łamach prasy zdobywcy Nagrody Templetona - kierowane są zwykle na ręce "profesora Michała Hellera" . Część prasy zupełnie pomija (oczywiście przez przypadek...) fakt,iż profesor Michał Heller jest księdzem! Tymczasem Nagroda Templetona przyznawana jest osobom, których praca przyczyniła się znacznie do zniesienia barier pomiędzy nauką a religią, i fakt, że Michał Heller jest księdzem jest tu niezwykle istotny(gdyby Templeton pragnął uhonorować swą nagrodą osoby które przyczyniają się do zmniejszenia barier pomiędzy np. fizykami a humanistami- wówczas ewentualne przeoczenie faktu, że jej zwycięzca należy do stanu duchownego - nie byłoby niczym istotnym).

środa, 4 czerwca 2008

Astrologia znów w tarapatach?

Pisałem kiedyś, że astrologia nie jest nawet w stanie wytłumaczyć dlaczego losy braci (lub sióstr) bliźniaków są tak drastycznie różne, pomimo tego, że czytują oni(one) dokładnie takie same horoskopy. Ostatnio jednak, mój przyjaciel - Radek - zwrócił mi uwagę na inny fakt, który również
demaskuje nonsens obecny w astrologii. Tym razem sprawa dotyczy Plutona (nie mylić z Platonem!). Wiadomo, że astrologowie odczytują ludzką przyszłość z danego układu gwiazd i planet.
Odkryty w 1930 roku - Pluton, w astrologii " Pluton wskazuje na dziedziny życia, które wymagają uwagi i przemiany, aby mogły być twórczo wykorzystane dla rozwoju człowieka. Włada tym, co ukryte, niewypowiedziane i na pierwszy rzut oka niezrozumiałe. Z tego powodu Pluton reprezentuje kompleksy lub sfery życia, które sprawiają człowiekowi trudność. Włada podświadomymi myślami i instynktami, które w pewnych sytuacjach stają się silniejsze niż racjonalne decyzje i osądy. Pluton jest planetą transformacji i odrodzenia. Z tego powodu silny wpływ planety Pluton w indywidualnym horoskopie wróży krańcowe doświadczenia psychiczne, a nawet bezpośredni kontakt ze śmiercią." (http://astroportal.pl/index.php?page=pluton-planeta-prawdy-i-podswiadomosci)
Widzimy zatem, że Pluton, ma rzeczywiście istotne znaczenie w życiu każdego człowieka (podobno zwłaszcza Skorpionów!). I wszystko byłoby może w pseudonaukowym światku postmodernistycznych naŁkowców takie piękne i usystematyzowane, gdyby nie ta paskudna nauka która ( jak zwykle zresztą) - stawia kłody pod nogi. Najpewniej bowiem na skutek tajnej umowy pomiędzy astronomami chcącymi pokpić z cechu astrologów - 24 sierpnia 2006 roku - Międzynarodowa Unia Astronomiczna odebrała Plutonowi status planety. Oficjalnie podano do wiadomości, że powodem, lub raczej: powodami tej nagłej zmiany decyzji, były odkrycia kilku planetoid zbliżonych rozmiarami do Plutona, a nawet większych.
Astrologowie jednak nie poddają się, i nadal traktują Plutona jako planetę mającą istotny wpływ na losy ludzkości, dziwi jedynie fakt, że nie dodali jeszcze planetoid większych od Plutona do swego arsenału ( obok kart tarota, fusów oraz wnętrzności byka)- przecież dodatkowe planetoidy oznaczają dodatkowe siły oddziałujące na ludzi i ... dodatkowe pieniądze...