środa, 27 lutego 2008

Okaleczanie genitaliów

Psychiatrzy twierdzą że okaleczanie własnych genitaliów może być interpretowane jako działanie urojeniowo motywowane niską samooceną, chorobliwą fascynacją ciałem, wymuszoną wczesną aktywnością seksualną i ambiwalentnym stosunkiem do dojrzałości seksualnej.
Jeżeli to prawda,to współczesna moda na kolczykowanie całego ciała oraz tatuaże wydaje się być w pełni zrozumiała. Wiele młodych osób ma dziś niską samoocenę i wykazuje niezdrowe zainteresowanie własna fizycznością. Pytanie brzmi: Jak bardzo odległa jest ta moda od odnotowywanej przez psychiatrów skłonności do okaleczania genitaliów? Wydaje mi się, że nie bardzo odległa.....

Zaraz zaraz jak się nazywa ten śpiewak o czerwonych włosach i dużej ilości kolczyków.....? :-)

poniedziałek, 25 lutego 2008

W kwestii formalnej.....

Wszędzie dookoła dudni się o homofobii i homofobach. Gdy tylko ktoś wypowiada się źle o „kochających inaczej” – wówczas zarówno przez opinię społeczną, jak i przez siebie samego uważany jest za homofoba. Tymczasem każda fobia jest zaburzeniem neurotycznym które objawia się trwałym, irracjonalnym, pozarozumowym i nieproporcjonalnym lękiem przed istotami żywymi lub przedmiotami, sytuacjami, czy określonymi okolicznościami. Podstawową cechą fobii jest niepokój, a najczęstsze jej symptomy to: palpitacja serca, pocenie się, przyspieszony i płytki oddech lub omdlenia. Te objawy występują każdorazowo, kiedy chory zetknie się z czynnikiem wywołującym fobię. I tak, kiedy boimy się pająków- wówczas mamy do czynienia z arachnofobią, zaś gdy boimy się zamkniętych przestrzeni określa się nas mianem klaustrofobów.
Również homofobia jest fobią (to dość oczywiste), czyli jest chorobliwym lękiem przed homoseksualizmem ( lęk może dotyczyć tak samego siebie, jak i innych ludzi).
Jaki z tego wniosek? Ano taki, że mówiąc o homofobach, nikt nie ma na myśli osób, które się homoseksualistów lękają! Homofob to raczej osoba która nie darzy sympatią (delikatnie mówiąc) lub też nienawidzi (mówiąc dosadnie) homoseksualistów. Kiedy więc czytamy bądź słyszymy o tym, że jakaś parada równości została zaatakowana przez homofobów, to pamiętajmy, że mamy tu do czynienia ze sformułowaniem wewnętrznie sprzecznym…

sobota, 23 lutego 2008

Dlaczego warto jeść czekoladę ?

Badacze wykazali, że czekolada zawiera związek chemiczny znany jako fenyloetyloamina. To substancja również naturalnie produkowana w mózgu, gdzie odpowiada za stymulację i poprawę nastroju. Fenyloetyloamina to ten sam związek, który mózg wytwarza, kiedy ktoś się zakocha. Pod wpływem tej substancji chemicznej pojawia się szczęśliwy, marzycielski nastrój, bicie serca przyspiesza, a człowiek czuje przypływ energii. W jednym z badań okazało się, że apetyt na czekoladę bardzo często pojawia się u osób, które właśnie rozstały się z ukochanym czy ukochaną.

Niestety nauka nie zawsze okazuje się spełnieniem marzeń.....najnowsze badania dowodzą bowiem, że związek ten nigdy nie dociera z pożywienia do mózgu...


wtorek, 19 lutego 2008

Brakuje ogniw?

Jednym z często przytaczanych zarzutów przeciwko teorii ewolucji, jest rzekomy brak ogniw przejściowych. Niezależnie co zwolennicy tego zastrzeżenia rozumieją pod pojęciem "ogniwo przejściowe", chciałbym zaproponować następujące podejście do tego tematu:
Otóż wiadome jest, że wszystkie psy jakie mamy dzisiaj w domach i przed domami pochodzą bezpośrednio od wilka- ich przodka. Niby to jest dość oczywiste prawda? No... ale ja jestem sceptykiem, i proszę o dostarczenie mi WSZYSTKICH ogniw przejściowych, bo inaczej nie uwierzę!
Wiadomo, że to jest niemożliwe gdyż nie wszystko się zachowało... Pomyślmy teraz: jeżeli nie dysponujemy pełnym zapisem kopalnym dotyczącym ewolucji trwającej przez kilkanaście tysięcy lat, to o ileż mniej jest prawdopodobne, że będziemy kiedyś dysponować świadectwami kopalnymi ewolucji trwającej miliardy lat!
d

niedziela, 17 lutego 2008

Rytuał czuwania przy zwłokach

Początkowo czuwanie przy zwłokach miało na celu upewnienie się, czy nieboszczyk na prawdę nie żyje. W poprzednich stuleciach pogrzebano żywcem wiele osób znajdujących się w stanie śpiączki. Podobna nawiązuje do tego baśń o królewnie Śnieżce i siedmiu krasnoludkach. Cała ta niepewność i lęk doprowadziły też do powstania zwyczaju wystawiania trumny na widok publiczny. Było to na długo przed sekcjami zwłok, śledztwami koronerów i aktami zgonu...

piątek, 15 lutego 2008

Ciekawostka dotycząca śmierci klinicznej

Istnieje bardzo wiele teorii tłumaczących śmierć kliniczną i prowadzi się wiele studiów próbujących oddzielić mity od rzeczywistości. Jednym z bardziej interesujących wniosków, które pojawiły się w ostatnich latach , jest to, że zjawisko to jest ściśle związane z kulturą, do jakiej przynależy osoba, która go doświadczyła. Prawdopodobieństwo pojawienia się danych elementów zależy od społeczności w jakiej wychowała się dana osoba, która go doświadczyła. Na przykład na podstawie pracy pewnego naukowca, stwierdzono, że wielu Afrykańczyków relacjonujących śmierć kliniczną, postrzega to doświadczenie jako złe i mające związek z czarami. Tymczasem Japończycy, którzy przeżyli śmierć kliniczną, opowiadają często o długich, ciemnych rzekach, i pięknych kwiatach. Są to popularne symbole w sztuce japońskiej. Zaś mieszkańcy Indii wschodnich widzą czasami "zbiurokratyzowaną" wizje nieba. Wreszcie Mikronezyjczycy czasem widzą niebo, jako wielkie miasto pełne drapaczy chmur....


wtorek, 12 lutego 2008

O śmierci ciąg dalszy....

Między północą a porankiem zdarza się tyle zgonów ludzi chorych i starych, że niektórzy statystycy medyczni powiadają, że nieważne, jak chorzy jesteście, jeśli nadal żyjecie o 10.00 rano, istnieje duże prawdopodobieństwo, że przetrzymacie kolejny dzień....

Apropo śmierci.....

Możecie przeżyć, nawet jeśli stracicie 80% swoich jelit, 75% wątroby, śledzionę, 1 płuco, 1 nerkę i wszystkie narządy z okolicy miednicznej. Jednak gdy stracicie 20% wody zawartej w organizmie, śmierć jest nieuchronna........

niedziela, 10 lutego 2008

śmierć i zmysły....

W chwili śmierci jako ostatni zanika zmysł słuchu. Jeśli wszystkie pięć funkcjonowało do końca normalnie, najpierw tracimy wzrok, potem smak, węch, czucie i na końcu słuch. Jest to ta sama kolejność, której doświadczamy każdej nocy, zasypiając.

Czy ludzie pochodzą od małp?

Spór o teorię ewolucji sprowadza się zazwyczaj do kontrowersji wokół twierdzenia, że człowiek pochodzi od małpy….
Co ciekawe, błąd w tej kwestii nie leży po stronie antyewolucjonistów ! Błądzą tutaj ci, którym wydaje się, że wnioskiem płynącym bezpośrednio z teorii Darwina jest fakt, że człowiek ma wśród swoich potomków jakiegoś szympansa lub goryla….
Otóż, nie jest to prawda!
Ludzie nie pochodzą od żadnych, współcześnie żyjących małp! Chodzi raczej o to, że zarówno współcześnie żyjące małpy, jak i ludzie posiadają wspólnego przodka! Przodek ten żył prawdopodobnie jakieś 7 milionów lat temu….
To bardzo ważne, gdyż zawsze, kiedy toczy się o coś spór, warto dobrze określić jego przedmiot....

piątek, 8 lutego 2008

Teoria ewolucji jest „tylko” teorią

Często ludzie, którzy nie potrafią pogodzić swojego światopoglądu z teorią ewolucji używają popularnego wykrętu w celu samo-usprawiedliwienia. Twierdzą, że jest ona „tylko” teorią a nie faktem, a zatem nie muszą w nią wierzyć. Abstrahując, już od tego, że w teorie się nie „wierzy”, ale teorie się akceptuje lub nie (jeśli nie, to trzeba mieć uzasadnione podstawy), chciałbym odnieść się do tego popularnego wytrychu słownego.
Otóż ja także staram się usprawiedliwić wszystkich laików, którzy przeciwstawiają „teorię” ewolucji „faktowi” ewolucji! Usprawiedliwiam ich bowiem orzeczeniem jakie zostało swego czasu wydane przez Radę Szkolną w Dover (USA). Brzmiało ono następująco:
Ponieważ teoria Darwina jest teorią, jest ona stale sprawdzana w miarę odkrywania nowych faktów. Teoria ta nie jest faktem….itd.”
Nie ma się zatem co dziwić, że przeciętny Kowalski także używa takich słów….
Dlatego chciałbym podkreślić z całą mocą, że w nauce słowo „teoria” jest wyrażeniem nobilitującym i że w nauce nie mamy do czynienia z niczym „ponad”! Teoria zajmuje w nauce najwyższe stanowisko! Dlatego właśnie mówimy o teorii grawitacji, teorii względności czy choćby o teorii korpuskularno- falowej.. Jeśli zaś ktoś przeciwstawia fakty- teorii, popełnia błąd. W praktyce bowiem , w nauce fakty częstokroć stoją niżej w stosunku do teorii. Może to brzmieć dziwnie, ale zilustruję to następującą dygresją:

Jeden z oponentów Darwina zarzucał mu, że jego książka „O powstawaniu gatunków” jest nazbyt teoretyczna i postulował, aby Darwin po prostu przedstawił fakty i pozwolił im mówić za siebie…. W odpowiedzi, Darwin stwierdził, że nauka nie polega jedynie na tworzeniu list i wykazów ale że jest to przedsięwzięcie wymagające wprowadzania pewnych idei w których fakty znajdują uzasadnienie. W przeciwnym bowiem razie, kontynuował Darwin- również geolog musiałby poprzestać na udaniu się na stanowisko badawcze, policzeniu kamieni oraz opisaniu ich kolorów.

Należy sobie bowiem uświadomić, że same fakty, pozbawione wytłumaczenia, wzajemnych powiązań i uogólnień (teorii) są bez znaczenia. „Teoria” nie jest bowiem tylko czyimś poglądem na dany temat , i nie powstaje w wyniku „zgadywanki” dokonanej przez jakiegoś naukowca. Teoria to zbiór powiązanych ze sobą twierdzeń dotyczących danej dziedziny rzeczywistości, które tłumaczą dane empiryczne.

czwartek, 7 lutego 2008

Dlaczego się czerwienimy?

To dotyczące wyłącznie ludzi zjawisko fizjologiczne fascynuje i wprawia w zakłopotanie od chwili, gdy pierwszy jaskiniowiec popełnił faux pas w miejscu publicznym. Zdaniem badaczy tego zjawiska, zgłębienie przyczyn powstawania rumieńców może dać wgląd w złożone i zagadkowe relacje między naszym umysłem i ciałem a społeczeństwem.
Mechanizm powstawania rumieńca jest stosunkowo prosty- zaczerwienienie twarzy pojawia się, gdy drobne naczynia krwionośne zaopatrujące skórę poszerzają się, pozwalając na większy napływ krwi.
Nie interesuje mnie tu jednak sam mechanizm działania.
Okazuje się bowiem, że rumieniec jest jedną z nielicznych zmian zachodzących w organizmie, które są wywołane bezpośrednio przez umysł. Wydaje się, że ma raczej podłoże biologiczne niż jest odruchem wyuczonym, ale z pewnością wiąże się z relacjami społecznymi. Ludzie nie czerwienią się gdy są sami. Można też sprawić, żeby ktoś się zarumienił, tylko oskarżając go, że się czerwieni.
Według Freuda rumieniec, to złożona reakcja będąca efektem tłumionego pobudzenia seksualnego oraz ekshibicjonistycznych pragnień, pojawiająca się także w związku z lękiem przed kastracją. Jego zdaniem, jest to pośredni sposób przekazywania innym informacji na temat swoich popędów erotycznych.
Niedawno jednak pojawiła się nowa teoria tłumacząca to zjawisko. Mówi ona, że rumieniec jest w rzeczywistości instynktownym sposobem powrotu do łask innych ludzi. Jest próba uniknięcia prześladowania ze strony grupy za złamanie niepisanych zasad społecznych. Jest to tzw. „teoria ugłaskiwania” . „ Ugłaskiwanie” polega na niewerbalnym przekazaniu pozostałym członkom grupy informacji: „ uznaję, że złamałem zasadę społeczną”. W myśl tej teorii, rumieniec to nic innego jak tylko niewypowiedziane przeprosiny- instynktowne przyznanie się do tego, że zrobiło się coś złego, jego celem zaś jest ponowne zjednanie sobie grupy.
Może i ta teoria jest trochę zwariowana, niemniej jednak istnieją pewne fakty, które przemawiają za jej prawidłowością. Z wielu przeprowadzanych eksperymentów psychologicznych wynika, że osoby czerwieniące się wywołują najwięcej współczucia . Rumieniec będący uniwersalnym sygnałem zażenowania – budzi empatię i zmniejsza wrogość.
Rumieniec jest jedną z cech wyróżniających nas od świata zwierzęcego. Ciągle jednak tajemnicą pozostaje, po co natura wymyśliła coś takiego.

wtorek, 5 lutego 2008

Dedykowane wszystkim (anglojęzycznym) przeciwnikom Dawkinsa


God is sitting in Heaven when a scientist says to Him, "Lord, we don't

need You any more. Science has finally figured out a way to create life

out of nothing. In other words, we can now do what You did in the

beginning.

"Oh, is that so? Tell me..." replies God.

"Well, " says the scientist, "we can take dirt and form it into the

likeness of You and breathe life into it, thus creating man."

"Well, that's interesting. Show Me."

So the scientist bends down to the earth and starts to mold the soil.
"Oh no, no, no..." interrupts God,

"Get your own dirt."


Nie jest to poezja mojego autorstwa. Otrzymałem to mailem i nie jestem w stanie podać źródła. Oczywiście można zgłaszać nań wiele zastrzeżeń metodologicznych, ale mimo to jest bardzo ładne....
20ce419551ce349e6d26a80d84932394




poniedziałek, 4 lutego 2008

7. Problem psychologiczny- pragnienie pewności, kontroli oraz prostoty

Większość z nas pragnie w sposób jasny i przejrzysty mieć pod kontrolą środowisko swojego życia. Dlatego też, większość z nas poszukuje ładnych, trafnych i prostych wyjaśnień. Oczywiście taka postawa może mieć swoje ewolucyjne pochodzenie, niemniej jednak należy zaznaczyć, że w dzisiejszym wielokulturowym społeczeństwie, z jego wielopłaszczyznowymi problemami, taka cecha może nastręczać pewnych trudności. Domaganie się bowiem łatwych wyjaśnień odnoszących się do rzeczywistości grozi zbytnim uproszczeniem i w konsekwencji może doprowadzić do prób majsterkowania przy metodzie naukowej odznaczającej się sceptycyzmem oraz krytycznym myśleniem (Tak było kilka lat temu w Dover, gdzie kreacjoniści wypowiedzieli wojnę naturalizmowi- czyli poglądowi, że zjawiska obecne na świecie wyjaśniamy przy pomocy innych zjawisk obecnych na świecie. Ze stworzonej przez nich definicji nauki, wynika, że nie tylko fizyka, chemia czy biologa to nauka. Gdyby kreacjonistyczna definicja nauki okazała się prawdziwa, wówczas okazałoby się, że nauką jest także … astrologia).
Bardzo ciekawy jest związek pomiędzy wolnym rynkiem a wiarą w zjawiska paranormalne i pseudonaukę. Zwraca na to uwagę M. Shermer. Pisze on , że niepewność wolnego rynku sprawia, że ludzie zwracają swój umysł w kierunku różnych „ewentualności” obecnych na rynku idei- często w stronę magii i zabobonów.
Ilustracją tego faktu, jest Rosja w której upadek komunizmu spowodował niezwykły rozwój rozmaitych „alternatywnych poglądów” dotyczących rzeczywistości.
Naukowe, krytyczne myślenie- nie przychodzi samo, jest ono raczej efektem długotrwałego treningu umysłu, eksperymentów oraz przede wszystkim- wysiłku. Każdy z nas musi w sobie powstrzymywać ową tkwiącą głęboko potrzebę posiadania prostych wytłumaczeń oraz pewności. Rozwiązania wielkich problemów czasami są proste, ale zazwyczaj nie…


sobota, 2 lutego 2008

6. Wybiórczość

Arystotelesowi przypisuje się stwierdzenie, że „suma przypadków jest równa pewności”. Powiedzenie to odpowiada pewnemu mechanizmowi działania ludzkiego umysłu. Otóż zazwyczaj zapominamy o mało znaczących zbiegach okoliczności, natomiast skrzętnie przechowujemy w pamięci te, które miały dla nas istotne znaczenie. Ludzka tendencja do zapamiętywania sukcesów oraz wyrzucania z pamięci porażek, stanowi chleb powszedni wszystkich wróżbitów, jasnowidzów oraz zwykłych wariatów, którzy tradycyjnie, na początku stycznia przepowiadają „co nas czeka w nowym roku…”. Naturalnie, te proroctwa mają zazwyczaj formę bardzo ogólną : „ będą na świecie liczne trzęsienia ziemi” lub „ Rodzinę królewską czekają w tym roku liczne kłopoty”. Oczywiście nie trzeba posiadać gorącej linii z duchami, żeby być w stanie przepowiedzieć takie zjawiska, gdyż trzęsienia ziemi były, są i będą, no i zawsze trafi się jakiś kłopot w Rodzinie królewskiej, jednakże po roku czasu, ci „prorocy” donoszą na łamach prasy o swoich udanych przepowiedniach, mając nadzieję, że nikomu nie będzie się chciało odnotowywać „niewypałów”. Ale nie wolno oskarżać o takie triki samych tylko wróżbitów. Jest bowiem wiele innych przykładów wyrywania pewnych fenomenów z szerokiej klasy zjawisk danego typu. Na przykład słynny „Trójkąt Bermudzki”. Jest to pewien obszar położony na Atlantyku, w którym dzieją się „dziwne rzeczy”. Jednakże bliższa analiza tego rejonu pozwala na stwierdzić, że natężenie lotu jest tam dużo większe niż gdzie indziej- a co z tego wynika: i o wypadek jest tam prościej. Dlatego też powinno się najpierw wyczerpać wszystkie naturalne wyjaśnienia danych zjawisk, a dopiero potem sięgać do tych „innych”. Pamiętajmy zatem, żeby różne cudowne zjawiska starannie umieszczać we właściwym ich kontekście.


piątek, 1 lutego 2008

Dziś wyjątkowo- czym w Piśmie Świętym jest cud?

Żyjemy w czasach, w których słowa „cud” praktycznie rzecz biorąc nie używa się wcale albo bardzo rzadko. Przyczyn takiego stanu rzeczy należy upatrywać zwłaszcza w rozwoju nauk przyrodniczych, które udzielają nam wyczerpującego wytłumaczenia wielu, bardzo skomplikowanych zjawisk. Uważa się, że na taki luksus nie mogli sobie pozwolić ludzie minionych epok, i dlatego każde niezwykłe wydarzenie postrzegali w kategorii cudu.
Sytuacja taka stawia nas przed ciekawym zagadnieniem. Otóż wśród ludzi wierzących dominuje przekonanie, że Bóg nieustannie działa w świecie (Providentia Dei) - troszczy się o świat i się nim opiekuje. Jednocześnie, ci sami ludzie uważają, że zjawiska naturalne zachodzące w świecie można, a nawet należy tłumaczyć, odwołując się do przyczyn naturalnych. Można zatem powiedzieć, że ludzie potrafią pogodzić naturalistyczne tłumaczenie zjawisk z faktem, że Bóg nieustannie działa w świecie…. Skoro jednak „dziś” , Bóg jest w stanie realizować swoją wolę w sposób zgodny z naukowym materializmem, to dlaczego ten sam Bóg nie mógłby realizować Swej woli w sposób analogiczny „w przeszłości” ? Innymi słowy: jeśli Stwórca używa fizyki i chemii do podtrzymywania świata, dlaczego nie mógłby użyć fizyki i chemii aby go stworzyć i utrzymywać w istnieniu? Zagadnienie to bezpośrednio dotyka kwestii cudów, których biblijnym znaczeniem zajmiemy się poniżej.
Zgodnie z poglądami, jakie utrzymywano w dawniejszej apologetyce, cud był uznawany za swoiste wyzwanie rzucone naturze, czyli musiał zasadniczo różnić się od wszystkich zjawisk występujących na świecie. Zapominano jednak przy tym, że cud ze swej natury musi być znakiem, czyli czymś co pozwala poznać myśl lub wolę Boga. Zapominano również, że cud musi być znakiem dostosowanym do możliwości poznawczych wszystkich ludzi. Traktowanie zaś cudu, jako znaku pozwala na odnajdywanie zamysłu Boga w znacznie szerszej rzeczywistości aniżeli tylko w wydarzeniach sprzecznych z prawami natury. Biblia bowiem koncentrując się na znaczeniu religijnym wszystkich wydarzeń zachodzących na świecie, uzmysławia czytelnikowi, że Boskie działanie można dostrzec dosłownie wszędzie.

Stary Testament

W Starym Testamencie szczególne natężenie zjawisk cudownych towarzyszy działalności Mojżesza, jego następcy- Jozuego oraz wydarzeniom związanym z osobami Eliasza i Elizeusza.
Stary Testament widzi w cudach objawienie Boga i skuteczne znaki Jego zbawienia. Wymiar znaku podkreślany jest tam w sposób szczególny, o czym świadczą użyte na określenie cudu terminy : „znaki” (hbr: otot, gr. Semena, np. Wj 10, 1), „znaki o wymowie symbolicznej” (hbr. moftim, gr. Terata , np. Pp 7, 19).
Cud określany jest także mianem „wielkiego dzieła” (Wj 15, 11) oraz „wielkiego wydarzenia” (hebr. gebura, PS 106, 2 ).
Terminy te ukazują znacznie szerszą rzeczywistość , jaka kryje się pod pojęciem cudu., nakierowują bowiem naszą uwagę na chwałę i wielkość Boga, który urzeczywistnia coś, co jest niemożliwe do wykonania dla samego człowieka.
Cuda mają swój określony cel, a jest nim wzbudzenie bądź umocnienie w człowieku wiary oraz cnót jej pokrewnych. Co ciekawe, bliższa analiza cudów starotestamentalnych pozwala nam stwierdzić, że są one ściśle związane z naturalnymi zjawiskami. Przykładem są plagi egipskie w których nie widzi się już dzisiaj niewytłumaczalnych zjawisk ale raczej naturalne wydarzenia związane bardzo ściśle z wylewami Nilu. Były to klęski żywiołowe nawiedzające mieszkańców Delty. Jednakże ich intensyfikacja połączona z wiarą w Bożą Opatrzność, spowodowały, że Izraelici widzieli w nich uwidocznione działanie Boga.

Nowy Testament

Bardzo interesująca koncepcja dotycząca cudów dokonywanych przez Chrystusa została wysunięta przez C.S. Lewisa, który wychodząc od cytatu z Ewangelii Janowej : „ Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego” (J 5, 19), powołuje się na istnienie czegoś co określa mianem „rodzinnego stylu”. Ów „rodzinny styl” to nic innego jak tylko odwzorowanie dzieł dokonywanych przez Ojca. Ojciec zaś realizuje swoje dzieła posługując się naturą. Lewis pisze „cuda są w rzeczywistości przepisywaniem drobnym pismem dokładnie tej samej historii, która jest pisana w całym świecie literami zbyt dużymi, by niektórzy z nas mogli je zobaczyć”. Zdaniem Lewisa, cuda Jezusa, nie są wyrazem inwazji na prawa natury, ale są dziełami Boga, który jest monarchą praw przyrody i potrafi je przyspieszyć oraz zintensyfikować, nigdy zaś ich nie łamie. Lewis popiera swą tezę licznymi przykładami. Przemiana wody w wino? Jeśli prześledzimy proces powstawania wina, to zauważymy że de facto powstaje ono z wody. Rozmnożenie chleba? Dokonuje się to przez cały czas, gdyż wszelka żywność dana jest nam przez naturę.
Innymi słowy, według Lewisa, cuda jakie czynił Jezus „czynią lokalnie to, co Bóg już uczynił w skali uniwersalnej”.
Jezus przychodzi na ziemię, aby spełnić oczekiwania ludzi. Równocześnie jednak uwalnia On to oczekiwanie od wszystkiego, co miało posmak sensacji.
Wszelka bowiem działalność Jezusa nie jest przypadkowa i ma na celu przede wszystkim nawrócenie i wiarę.
Reasumując, należy stwierdzić, iż w perspektywie biblijnej, cud nie stanowi wcale pogwałcenia praw przyrody. Nie jest to zjawisko paranormalne. Biblia nie serwuje nam opowieści jakie spotykamy np. w bajkach braci Grimm. W Biblii drzewa nie mówią i domy nie zmieniają się w drzewa, a magiczne pierścionki nie mają mocy magicznych. Cud w Biblii to zazwyczaj zjawisko naturalne, które z racji okoliczności w jakich się odbywa, z racji tego że dzieje się hic et nunc (tu i teraz) i z racji skutków jakie wywołuje (nawrócenie, wiara), uzyskuje rangę dzieła dokonanego ręką Boską.