czwartek, 18 października 2007

Nobel czy bubel?

W telewizji, Internecie, radiu i prasie aż huczy nieraz od złowrogich proroctw, przepowiedni i wróżb wypowiadanych przez dziwnie wyglądających i jeszcze dziwniej zachowujących się ludzi nazywanych powszechnie „ekologami”.

Sztandarowym, poruszanym przez nich tematem jest tzw. Problem dziury ozonowej.

Należy zaznaczyć na wstępie, iż „ problem dziury ozonowej” owszem istnieje, ale jedynie w mózgach ludzi czerpiących profity z tytułu „walki” z dziurą ozonową!

Jasno trzeba sobie to powiedzieć: Istnienie dziury ozonowej nie ma z działalnością przemysłową nic wspólnego.

W stratosferze (jakieś 30-40 km nad naszymi głowami) zalega cienka warstwa ozonu- rzadkiej, bo trzyatomowej odmiany tlenu. Dobroczynny wpływ tej warstwy na nasze (i nie tylko) samopoczucie polega na tym, iż działa ona jak tarcza zatrzymując docierające do naszej planety, zabójcze promieniowanie UV. Ozon jednak ma swojego śmiertelnego wroga- chlor, który chętnie wchodzi z ozonem w reakcje przekształcając go w „zwykły” tlen.

Według powszechnej opinii, przeciętny Kowalski używając na co dzień : samochodu, lodówki, zamrażarki, czy też zwykłego dezodorantu, pośrednio przyczynia się do niszczenia tej warstwy, gdyż urządzenia te zawierają pewne substancje, zwane freonami które to z kolei zawierają śmiertelny dla ozonu- chlor.

Najlepiej by było zatem, gdyby światowa produkcja freonu została ograniczona, lub też całkowicie wstrzymana, co rzeczywiście zostało wprowadzone w życie w 1988r. w Montrealu zgodnie z postanowieniami tamtejszego protokołu.

Jednak, jak to zwykle bywa, prawda jest nieco bardziej skomplikowana. Okazuje się bowiem, że jeszcze przed wprowadzeniem ograniczeń- światowa gospodarka wytwarzała rocznie 750 tysięcy ton czystego chloru. Ilość ta robi wrażenie, jednak gdy ją porównamy z 36 milionami ton chloru wypuszczanymi rocznie do atmosfery przez wszystkie wulkany razem wzięte, lub z 600 milionami ton chloru które dostają się do atmosfery w wyniku spalania lasów i parowania oceanów, wówczas okaże się że udział człowieka w niszczeniu warstwy ozonowej nie przekracza nawet jednego promila.

Oczywiście na dziurze ozonowej da się zarobić o czym wiedzą doskonale wielkie koncerny chemiczne. Wszelkie znane dotychczas substytuty freonów są od nich ponad dziesięciokrotnie droższe, wiec opłaca się dofinansować kilka krzykliwych osób dopominających się o ochronę środowiska….. a niektóre z tych osób zostają nawet uhonorowane Pokojową Nagroda Nobla

Na koniec, warto dodać, że każde przemieszczenie się o 1500 km na południe wiąże się z podwojeniem natężenia promieniowania UV. Podobnie, każde 50 m. w górę oznacza wzrost natężenia tegoż promieniowania o 1 %. Ale… zaraz zaraz….przecież lubimy wycieczki do krajów południowych, lubimy także wyprawy w góry…. i jakoś fakt że wystawiamy się na działanie śmiertelnych promieni nie robi na nas specjalnego wrażenia!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Jak jednak wytłumaczy pojawiające się tu i tam anomalie pogodowe?