niedziela, 13 kwietnia 2008

Krótka refleksja nad naturą Unii Europejskiej

Za każdym razem, gdy dolatują mnie słuchy o coraz to nowszych "pomysłach" z Brukseli, tylekroć włos jeży się na mojej czaszce.... Czy to sprawa dotyczy wielkości ogórka, czy też dyskusji na temat "czy marchewka jest owocem czy warzywem?", lub choćby (kontynuując wątek kulinarny...) temperatury potraw podawanych w restauracjach, za każdym razem zadaję sobie to samo pytanie : jakim kosztem?
Jakie koszty ponosi nasze społeczeństwo w wyniku przejmowania przez rząd coraz to nowych ról, które były przypisane jednostkom i wspólnotom? Otóż, niedawno, w znakomitym dziele równie znakomitego filozofa społecznego - de Tocqueville'a natrafiłem na pewien fragment, w którym ostrzega on swoich czytelników przed powierzaniem państwu zbyt wielkiej władzy:

"Wziąwszy w ten sposób w swoje potężne dłonie każdego człowieka po kolei i ulepiwszy go według własnego upodobania, władca pochyla się z kolei nad całym społeczeństwem. Oplątuje je siecią małych, zawiłych, drobiazgowych i jednolitych reguł, której zerwać nie potrafią nawet najoryginalniejsze umysły i najżywotniejsze duchy, chcące wznieść się ponad tłum. Nie łamie woli, lecz ją osłabia, nagina i opanowuje. Rzadko zmusza do działania, lecz zawsze staje na przeszkodzie wszelkiemu działaniu. Nie niszczy, lecz dba, by nic się nie rodziło. Nie tyranizuje - krępuje, ogranicza, osłabia, gasi, ogłupia i zmienia w końcu każdy naród w stado onieśmielonych i pracowitych zwierząt, których pasterzem jest rząd".

Wszystko sprawdza się dzisiaj.......... A jeśli ktoś ma co do tego wątpliwość, to niech upiecze sobie dwie foremki pierniczków, wyjdzie przed dom i spróbuje je sprzedać (bez zgłoszenia działalności, nadania NIP-u, REGONU-U, świadectw SANEPIDU, świadect wyposażeniowych itd itd itd...)



Brak komentarzy: