poniedziałek, 25 lutego 2008

W kwestii formalnej.....

Wszędzie dookoła dudni się o homofobii i homofobach. Gdy tylko ktoś wypowiada się źle o „kochających inaczej” – wówczas zarówno przez opinię społeczną, jak i przez siebie samego uważany jest za homofoba. Tymczasem każda fobia jest zaburzeniem neurotycznym które objawia się trwałym, irracjonalnym, pozarozumowym i nieproporcjonalnym lękiem przed istotami żywymi lub przedmiotami, sytuacjami, czy określonymi okolicznościami. Podstawową cechą fobii jest niepokój, a najczęstsze jej symptomy to: palpitacja serca, pocenie się, przyspieszony i płytki oddech lub omdlenia. Te objawy występują każdorazowo, kiedy chory zetknie się z czynnikiem wywołującym fobię. I tak, kiedy boimy się pająków- wówczas mamy do czynienia z arachnofobią, zaś gdy boimy się zamkniętych przestrzeni określa się nas mianem klaustrofobów.
Również homofobia jest fobią (to dość oczywiste), czyli jest chorobliwym lękiem przed homoseksualizmem ( lęk może dotyczyć tak samego siebie, jak i innych ludzi).
Jaki z tego wniosek? Ano taki, że mówiąc o homofobach, nikt nie ma na myśli osób, które się homoseksualistów lękają! Homofob to raczej osoba która nie darzy sympatią (delikatnie mówiąc) lub też nienawidzi (mówiąc dosadnie) homoseksualistów. Kiedy więc czytamy bądź słyszymy o tym, że jakaś parada równości została zaatakowana przez homofobów, to pamiętajmy, że mamy tu do czynienia ze sformułowaniem wewnętrznie sprzecznym…

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

W kwestii formalnej :)
W definicji powinna znaleźć się jeszcze wzmianka, że objawy wywołuje także samo myślenie o czynniku wywołującym fobię.

No tak, nazwa "homofobia" nie jest zbyt fortunna. Może ktoś wykorzystał stereotyp, że najgłośniej atakuje homoseksualistów ten, kto sam wypiera do nieświadomego pożądanie do osób tej samej płci (i czasami tak jest, ale generalizowanie nie jest korzystne).

Chyba nazwa już za bardzo się upowszechniła, by ją zmienić. Ale: jaką byś proponował?