Warto tutaj przez chwilkę zastanowić się nad tym wydarzeniem. Otóż, przez stulecia każda pojedyncza obserwacja potwierdzała pogląd dotyczący koloru łabędzi. Ale wystarczył tylko jeden jedyny przypadek obserwacji dokonanej na nieznanym ówczesnej cywilizacji obszarze, aby zburzyć całe milenia ciągłych potwierdzeń przekonania że „wszystkie łabędzie są białe”. Odkryty w Australii łabędź okazał się być czymś nieprawdopodobnym, niespodziewanym, czy wręcz niemożliwym.
O czarnym łabędziu zrobiło się głośno w ostatnich dwóch latach za sprawą Nassima Nicholasa Taleba – finansisty i inwestora z Waal Street, którego matematyczne oraz filozoficzne zamiłowania zaprowadziły do zaciętej krytyki funkcjonowania banków, biur maklerskich, funduszy inwestycyjnych oraz wielu innych instytucji finansowych. Jeszcze bowiem przed kryzysem, na rynku amerykańskim ukazała się książka pt. „Czarny łabędź”, w której Taleb groził palcem rozmaitym instytucjom finansowym, wróżąc nieuchronną katastrofę. Jednak największym impulsem który przyczynił się do wzrostu sławy zarówno idei „czarnego łabędzia” jak i samego Taleba okazał się fakt, że Fundusz inwestycyjny „Empirica”(którego założycielem i prezesem jest sam Taleb), właśnie w czasie zapaści na rynkach finansowych, przyniósł potężne zyski( 110% w 2008 roku).
Czym zatem jest ów nieszczęsny „czarny łabędź”? Otóż, dla N.N Taleba, nie jest to zwierzę, nie jest to ptak, ale jest to pewne zdarzenie. Zdarzenie to posiada trzy właściwości:
• Po pierwsze – jest ono z gruntu nieprzewidywalne a przynajmniej prawdopodobieństwo jego zajścia możemy oszacować jako skrajnie niskie
• Po drugie – niesie ze sobą olbrzymie konsekwencje
• Po trzecie – posiada retrospektywny charakter tzn. zawsze po zajściu takiego zdarzenia, doszukujemy się jego przyczyn, czyniąc je przewidywalnym i wytłumaczalnym (w naszym mniemaniu)
O jakich zdarzeniach tutaj mowa? Zdaniem Taleba, stosunkowo niewielka liczba „czarnych łabędzi” odpowiedzialna jest niemal za całość tego, co określa się współcześnie mianem „cywilizacja” tudzież „kultura”. „Czarnymi łabędziami” są bowiem sukcesy pewnych idei, sukcesy poszczególnych religii, wojny światowe i wielkie epidemie, a z czasów nam bliższych: powstanie komputera oraz Internetu. Wszystkie powyższe zdarzenia łączy to, że były one niemożliwe do przewidzenia, wpłynęły znacząco na bieg historii (nawet jeden z wynalazców komputera sam do końca nie wiedział do czego to urządzenie może być przydatne) oraz fakt, że patrząc wstecz najczęściej dochodzi się do przekonania, że te zdarzenia wręcz musiały zajść.
Tutaj pojawia się sedno sprawy. Otóż ludzie ze swej natury działają tak, jak gdyby czarne łabędzie w ogóle nie istniały. I o ile nie jest to problemem w wypadku przeciętnego Kowalskiego, o tyle urasta to do rangi problemu w wypadku: inwestorów, analityków giełdowych oraz specjalistów ds. zarządzania ryzykiem. Gdybyśmy bowiem udali się do: banku, funduszu inwestycyjnego, ubezpieczalni czy biura maklerskiego, i poprosili któregokolwiek z wyżej wymienionych fachowców o podanie nam definicji „ryzyka”, wówczas najprawdopodobniej otrzymalibyśmy od nich całą gamę narzędzi służących do mierzenia ryzyka, narzędzi które mają jedną, drobną wadę : wykluczają możliwość pojawienia się czarnego łabędzia…
Nasuwa się oczywiście proste pytanie: jak duże mogą być konsekwencje wykluczenia czarnego łabędzia z naszych rachunków?
Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie, musimy najpierw wyobrazić sobie dwa światy. Pierwszy z nich nazwiemy Średnioświatem, zaś ten drugi Ekstremoświatem. Teraz, wylosujmy tysiąc osób żyjących w Średnioświecie i ustawmy je: jedną przy drugiej. Następnie wyobraźmy sobie najcięższą osobę na świecie i dodajmy ją do pozostałych. Ta osoba to wyjątek od normy… taki nasz czarny łabędź. Zadajmy sobie pytanie: czy gdybyśmy chcieli zważyć całą grupę badanych, to waga tej najcięższej osoby stanowiłaby istotną część wagi całej grupy? Odpowiedź brzmi oczywiście: nie. Masa owego otyłego osobnika „rozpłynąłby” się w masie całej populacji. Dzieje się tak, ponieważ jesteśmy w Średnioświecie, którym rządzi następująca reguła: „nawet jeśli pojawi się czarny łabędź, to nie ma on istotnego wpływu na całość”. W Średnioświecie możemy zatem bez obaw odrzucić z naszych prognoz i rachunków prawdopodobieństwo pojawienia się czarnego łabędzia.
Przeprowadźmy się teraz w naszym eksperymencie myślowym do Ekstremoświata, i tam także losowo wybierzmy tysiąc osób. Do tego tysiąca znów dodajmy czarnego łabędzia. Tym razem jednak, nie będzie to najcięższy, ale najbogatszy człowiek na świecie (niech będzie klasyczny przykład: Bill Gates). Gdybyśmy teraz chcieli zbadać, czy dochody tego jednego człowieka stanowią istotną część dochodów całej badanej populacji, to odpowiedź będzie brzmiała: tak! Jesteśmy bowiem w Ekstremoświecie, a tu obowiązuje następująca zasada: „jeśli pojawi się czarny łabędź, to będzie on miał istotny wpływ na całość”. W tym świecie zatem, prowadzenie jakichkolwiek rachunków czy prognoz bez uwzględnienia możliwości pojawienia się czarnego łabędzia jest lekkomyślnością.
Czym jednak są obydwa światy? Otóż Średnioświat to świat zdominowany przez kolektyw, a wyjątki jakie się w nim przytrafiają nie mają żadnego znaczenia. W tym świecie, przy pomocy dostępnych nam narzędzi matematycznych, jesteśmy w stanie z powodzeniem przewidywać: wzrost, wagę, zachorowalność na raka, śmiertelność, ilość wypadków drogowych czy choćby poziom IQ. W dużym uproszczeniu, możemy powiedzieć że Średnioświat to „Natura”. Natomiast Ekstremoświat to „kultura” , to świat zdominowany przez wyjątki, w którym dostępne nam narzędzia matematyczne zupełnie zawodzą. Nie dysponujemy bowiem metodą umożliwiającą nam przewidywanie: dochódów inwestora, ilości sprzedanych książek na autora (słynny przypadek autorki Harrego Pottera), populacji miast, ilości zabitych podczas wojen, czy wreszcie: wielkości spółek giełdowych, wielkości stóp procentowych, stopnia inflacji, cen akcji lub notowań walut. W tym miejscu Taleb kieruje ostrze swojej krytyki przeciwko dzisiejszym instytucjom finansowym. Jego zdaniem narzędzia matematyczne i statystyczne przez nie wykorzystywane ignorują czarne łabędzie. Tymczasem świat finansów i inwestycji to element Ekstremoświata , zatem narzędzia te są kompletnie niemiarodajne. Za zarzutami Taleba przemawiają dwa fakty. Pierwszym są przykłady czarnych łabędzi, które zmieniły bieg wydarzeń: kryzysy finansowe, zamachy terrorystyczne, które wprowadziły nieład w globalną gospodarkę. Drugi zaś fakt, to dane historyczne. Okazuje się bowiem, że tzw. prognozy ekonomiczne, w których to rozmaici „eksperci” wskazują jak będą toczyły się losy różnych aspektów gospodarki blisko powiązanych z naszymi portfelami, są w większości przypadków chybione i niczym nie różnią się od „prognoz” astrologów czy jasnowidzów. Jakie są zatem zalecenia samego Taleba? Cóż, przyszłości przewidzieć się nie da a zatem należy podchodzić sceptycznie do rządowych wieloletnich planów, i nade wszystko…. strzec się tzw. ekspertów w ciemnych garniturach i białych koszulach, którzy poprzez media informują nas o przyszłych zachowaniach rynku.Jeśli zaś chodzi o inwestycje oraz finanse, Taleb następująco przedstawia własną strategię działania: „ staram się zyskiwać na rzadkich zdarzeniach, które przynoszą duże zyski. Chcę zarabiać nieczęsto, jak najrzadziej, po prostu dlatego, że wierzę iż rzadkie zdarzenia są niedoceniane i im rzadsze zdarzenie, tym bardziej zaniża się jego wartość”.Czarny łabędź, głównie za sprawą obecnego kryzysu, zdążył się zadomowić na parkietach największych światowych giełd. Umysły maklerów i inwestorów giełdowych, dotychczas skoncentrowane jedynie na matematycznej obróbce danych rynkowych, nagle stały się otwarte na fakt, że nasza wiedza o świecie jest ograniczona. Idea czarnego łabędzia jest sprzeczna z naszą ludzką intuicją. W toku ewolucji, nie zostaliśmy bowiem wyposażeni w narzędzia odpowiednie do rozumienia prawdopodobieństwa. Niemniej jednak każdy z nas może w sposób łatwy ( i przyjemny) wykryć czarnego łabędzia. Wystarczy, że usiądzie wygodnie w fotelu, i zastanawiając się nad swoim życiem, przyjrzy się jego kluczowym momentom: wyborowi zawodu, pracy, narzeczonej, nagłym wzbogaceniom czy nagłym nieszczęściom…. Jak często te wydarzenia toczyły się zgodnie z planem?