Wróćmy teraz do poruszonego na wstępie problemu- jak przeczytać tą książkę, tak ciekawą, tak pięknie napisaną, tak bardzo przekonywującą i tak bardzo logiczną, i… zachować wiarę? Otóż proponuję dwie równie skuteczne metody: intelektualnie nieuczciwą oraz intelektualnie uczciwą. Ta pierwsza polega na przyjęciu założenia że Dawkins jest antychrystem , usiłującym wpędzić nasze dusze do czeluści piekielnych. Druga metoda jest trudniejsza i wymaga od czytelnika posłużenia się orężem samego Dawkinsa czyli racjonalną argumentacją.
Otóż Dawkins uważa, że kluczowe dla jego książki argumenty dowodzą niezbicie nieistnienia Boga. Mija się tu jednak z prawdą, bowiem większość twierdzeń zawartych w „Bogu urojonym” może zostać śmiało zaakceptowana przez człowieka wierzącego. Zatem zaznajamiając się z poszczególnymi argumentami Dawkinsa, załóżmy, że są one prawdą, a następnie zobaczmy czy prowadzą nas one do ateizmu…
Nauka dowiodła, że przyczyną religijności i moralności są pewne geny? Być może, ale teista może powiedzieć, że to właśnie Bóg umieścił w człowieku te geny. Człowiek jest wynikiem procesu ewolucji? Naturalnie… posłużył się nią bowiem Pan Bóg. Objawienia to tylko procesy neurobiologiczne? Tak, a steruje nimi Bóg! I tak dalej…Argumenty Dawkinsa mają wpływ na nasze postrzeganie Boga , ale nie wynika z nich nic o Jego istnieniu czy nieistnieniu.
Dawkins bowiem zawsze najpierw kreśli karykaturalny obraz Boga i religii, oparty na stereotypach i zwykłych pomówieniach , a następnie taką niegroźną, wystruganą przez siebie kukłę ośmiesza i atakuje. Taki wykreowany przez Dawkinsa Bóg nie jest Bogiem żadnej religii, taki Bóg jest tylko urojeniem Dawkinsa na temat Boga.
Dawkins uważa się za zafascynowanego nauką-naukowca. Co jednak skłoniło takiego szczura laboratoryjnego do napisania tego typu książki? Mogło to być znudzenie uprawianą przez siebie dziedziną wiedzy, połączone z chęcią wypróbowania się na innym polu lub … chęć zdobycia łatwych pieniędzy. Wiadomo bowiem, że najlepiej sprzedawać się będzie książka, która jest zarazem: głośna, kontrowersyjna i obrazoburcza. Za tą drugą hipotezą przemawia fakt, że Dawkins jest znany głównie ze swoich naukowych publikacji w których każdą, nawet najdrobniejszą tezę opiera na rzetelnej argumentacji udokumentowanej obszerną literaturą naukową. A w „Bogu urojonym”? Cóż w „Bogu urojonym” Dawkins to nie Dawkins.
5 komentarzy:
Bo nauka nie zajmuje sie istnieniem, nie mozna naukowo udowodnic istnienia (lub nie istnienia) czegokolwiek.
Nie mozna przeprowadzic doswiadczenia udawadniajacego, ze pan Dawkins istnieje.
Nauka bada i szuka prawidlowosci w relacjach miedzy (zalozonymi z gory) istnieniami.
Przedmówca podejmuje tu dość skomplikowany w filozofii temat. Zapytam go bowiem: czy "istnienie" jest predykatem?
gadacie glupoty ciolki
taa...
a czym jest zapytanie o...
predykat...?
"Istnienie nie jest predykatem" czyli innymi słowy "istnienie nie jest orzecznikiem". Chodzi o to, że istnienia nie możemy orzekać tak samo, jak orzekamy inne przymioty (np. mądrość, dobroć).
W zdaniu "Dawkins istnieje" pojęcie "istnieje" nie mówi nic o Dawkinsie, nie pełni żadnej opisowej funkcji. Niektórzy filozofowie twierdzą, że jest najwyżej predykatem orzekanym o innym predykacie.
Predykat- to ( z logiki) wyrażenie które z innym wyrażeniem tworzy nazwę
Prześlij komentarz